Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

sobota, 22 listopada 2014

Olsztyńskie blogerki znów się spotkały :)

W poprzednią sobotę miałam przyjemność uczestniczyć w spotkaniu Olsztyńskich Blogerek!Jeśli śledzicie mój kanał mogliście już zobaczyć krótki vlog z tego wydarzenia.
Ale dziś postanowiłam opowiedzieć Wam to troszkę szczegółowiej :)



Spotkałyśmy się w kawiarni na Plaży Miejskiej - Hangloose. Miłe, nowoczesne wnętrze, pyszna kawa i jeszcze lepsza szarlotka! A do tego nieziemski widok na jezioro! Latem musi być tam jeszcze piękniej, choć wzburzona woda (pogoda była średnia) też ma wielki urok.




Na początku oczywiście każda z nas przedstawiła siebie i swojego bloga. Dzięki temu znalazłyśmy wspólny język i nowe tematy do rozmów.

Organizatorki:
- Ola rodzinkazinnegoswiata.pl
- Sylwia julkaijejmiejscenaziemi.blogspot.com/

Uczestniczki:
- Monika z http://zurnalistka.blogspot.com/
- Ania z www.dziecieceklimaty.pl
- Asia z notosruu.blogspot.com
- Karolina z bryndalskiswiat.blogspot.com
- Kasia z www.katiuszka1988.blogspot.com
- Agnieszka z zmotylemnadloni.blogspot.com
- Ilona z panirolnik.blogspot.com
- Ania z anibarpiomar.blogspot.com
- Magda z www.magdalenasulwinska.pl
- Edyta z http://weekendowa-kuchenka.blogspot.com/


Następnie Pani Kasia - brafiterka opowiedziała nam jak prawidłowo dobrać stanik. Okazało się, że popełniamy wiele błędów. Ale teraz już wiemy co i jak :) I najważniejsze - poznałyśmy swój prawdziwy rozmiar stanika! Co czasem okazywało się wielkim zaskoczeniem :)





Spotkał się z nami również dietetyk i trener personalny w jednym - Bartek z www.akademiazdrowia.pl, który został przez nas wręcz zasypany pytaniami! Dzięki Bogu był cierpliwy i wyrozumiały :)



Poza tym czas umiliły nam prezenty i kolorowa gazowana woda :)



Nasi sponsorzy:



Uwielbiam takie spotkania! Można poznać wielu wspaniałych ludzi, którzy dzielą twoje pasje. Porozmawiać, poznać inne spojrzenia na różne tematy, dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy!
Mam nadzieję, że niedługo znów się spotkamy i będzie równie przyjemnie :)

wtorek, 18 listopada 2014

Jak się nie dać jesiennej depresji?

O tym, że nie lubię zimy i jesieni wiecie doskonale. zawsze zaliczam wtedy spadek motywacji, energii i chęci na cokolwiek. Po ciszy jaka panuje na blogu wiecie też, że nie kłamię i serio jest jak mówię :)



Staram się jednak nie przypominać zombie i jakoś żyć - choć bywają dni gdy marzę o zapadnięciu w sen zimowy i obudzeniu się w kwietniu (bo w marcu, to nigdy nic nie wiadomo).

Jakie są moje sposoby na listopadową (i nie tylko) chandrę?

1. Słodkie grzeszki w wersji HOT
Moja słabość wylewa się uszami :P Ale nic mi tak nie poprawi humoru jak kubek gorącego kakao! Do tego kinder czekoladka i wracam do żywych. Trochę cukru nie zaszkodzi, a zawsze lepiej kakao (naturalne naturalnie - choć nie zawsze) niż żelki :P

2. Ruch
Gdy było ciepło biegałam i ćwiczyłam w domu z Mel B i Chodakowską. Później Seba rozwalił nogę i zabrakło kompana do biegania. Sama się boję. Mam różne fobie i samotne bieganie jest jedną z nich :) A ćwiczenia w domu też jakoś umarły śmiercią naturalną. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło! W okolicy zamieszała moja kuzynka i od początku listopada wspólnie chodzimy na zumbę! Dziewczyny! Co to za megadawka pozytywnej energii! Kocham tańczyć, a zumba to niemal taniec :) Mam nadzieję, że ta przygoda potrwa jeszcze długo :)

3. Czytam śmieszne książki.

Nie ma chyba w ciągu roku więcej czasu na czytanie niż listopadowe wieczory od 16.00 .....
Ciemno za oknem robi się zanim wrócę z pracy więc gdy już jestem w domu, a dzień był wyjątkowo ponury - szybko zamieniam go w wieczór :) Gorący prysznic, pachnący balsam i siup! Relaks w łóżku od 17 :P A do tego oczywiście książka! Ostatnio wybieram zabawne historie prosto z życia. Polecam ,,W Chinach jedzą księżyc" - opowieść o Europejce w Szanghaju. Śmiech gwarantowany!

4. Relaks rodem z lat 90.
Jak napiszę, to się posikacie ze śmiechu...
Ale ostatnio nic nas tak nie relaksuje jak układanie puzzli :D Wiem, kto w erze tabletów i lądowań na komecie układa puzzle? Ja. I Sebastian. I śmiejemy się przy tym jakby było lato.

5. Robię różne rzeczy, których nie robię latem, bo wolę iść na dwór :)
A więc maluję, rysuję, szyję (!) - będzie na to dowód na kanale :), wymyślam makijaże, których nie publikuję, nadrabiam seriale. Szukam ciągle czegoś nowego żeby nie zwariować.


Zima i jesień, to dla mnie naprawdę ciężki czas. Jestem typowym słońcofilem i ciepłolubem. Wiem, że powinnam urodzić się gdzieś koło równika tylko zaszła jakaś pomyłka (myślę, że spowodowane jest to faktem, że lepiej mi w blondzie niż w ciemnych kędziorkach :P ). Znoszę więc jakoś skutki tej pomyłki i staram się nie wypaść z gry :)

A Wy jak radzicie sobie z jesienną depresją?

środa, 12 listopada 2014

Nie idę do Rossmanna

Zbliżał się listopad, a ja pełna kobiecego ,,muszę to mieć, bo umrę" zastanawiałam się co kupię na rossmannowskiej co sezonowej wyprzedaży. Kusiły mnie szczególnie nowe szafy z kosmetykami dr Ireny Eris. I cieszyłam się jak dziecko, że wypróbuję taniej :P



Więc kiedy przed oczami pojawił mi się napis: Kup jeden, drugi bierz za darmo! poczułam się nieco...oszukana.

Rozumiem, że każda firma ma prawo decydować o formach promocji i robi wszystko żeby skusić klienta czymś nowym, ale według mnie ta promocja, to strzał w kolano.

1. Czuję się zmuszona do zostawienia grubej kasy. Interesował mnie podkład za niemal 80 zł. Nie wiem jak zgra się z moją skórą. Za 40 kilka złotych - łatwiej zaryzykować :) Niby mogłabym wziąć dwa lub coś podobnej cenie, ale....nie potrzebuję! Nie chcę dwóch nieznanych podkładów ani nic równie drogiego.Chcę drogi podkład i lakier za 5 zł... Niby teoretycznie mogę wziąć, ale co to za promocja?

2. Nie potrzebuję zapasów. Promocja opłaca nam się tylko wtedy gdy weźmiemy coś w tej samej cenie. Najprościej kupić dwie takie same rzeczy. Tylko po co? Mój dom to nie drogeria żebym miała szuflady zapasów. Niby mogę zrobić wspólne zakupy z kimś. Ale może akurat żadna z moich koleżanek nie ma takich potrzeb jak ja? 

3.Może trącę trochę rozpuszczoną małolatą, ale czuję się oszukana i trochę mi przykro :( (złamała mi życie promocja w Rossmannie, ale porażka :D ). No po prostu cieszyłam się na te zakupy, a tu zonk. Rossmann przyzwyczaił klientki do tej okazji. Szkoda, że nie kontynuuje tradycji :)

4. Jakoś tłumów nie widzę przy tych rossmmannowskich szafach.... Więc może nie tylko ja mam podobny pogląd? A wszystkie wpisy na blogach powstają....bo wypada i wszyscy idą?

Nie wszyscy. Ja nie idę.