Kochani!
Od zawsze kocham naleśniki - na słodko i na słono. Jednak gdy wyprowadziłam się z domu i poszłam na studia okazało się, że nie umiem ich smażyć! Zawsze robiła to moja mama (aż wstyd pisać). Wypróbowywałam setki przepisów na ciasto. Jednak albo wychodziło za gęste, albo za rzadkie. Naleśniki się rwały i nie nadawały do jedzenia. W końcu, metodą prób i błędów, wypracowałam własną metodę :)
Mój przepis na ciasto:
1 szklanka mleka
1 szklanka wody
1 szklanka mąki
1 jajko
1 łyżka oleju
Przepis na masę serową:
1 kostka twarogu chudego (iluzja diety:) )
1 łyżka cukru
Odrobina cukru waniliowego
Trochę mleka
Możemy opcjonalnie dodać cynamon.
Wszystko mieszamy, aż powstanie gładka masa.
Przepis prosty do zapamiętania. No i moje naleśniki zaczęły przypominać naleśniki :)
Dziś pokażę Wam sposób podania naleśników, który uwielbia Sebastian. Od razu mówię - jeśli jesteście na diecie, to możecie wyłączyć komputer :)
Czym różnią się te naleśniki od zwykle podawanych? Są podwójnie smażone. I to na głębokim oleju. Wiem, że to zło i niweczenie naszych planów zdrowego odżywiania. Ale Sebastian tak je lubi, że od czasu do czasu łamiemy zasady i jemy niezdrowe naleśniory :)
Najpierw smażymy naleśniki zwyczajnie, następnie smarujemy białym serem i składamy w trójkąty (tak najłatwiej je smażyć). Następnie kładziemy na rozgrzany olej i smażymy z obu stron aż się zarumienią.
Dlaczego takie naleśniki są smaczniejsze? Są ciepłe i mega chrupiące!
Są testem mojej silnej woli i najczęściej ze mną wygrywają....
A jaki jest Wasz sposób na naleśniki?
Pozdrawiam
Katiuszka<3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz