Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Szminka w kredce od Lumene

Kochani!
Jakiś czas temu rynek kosmetyczny zalała fala nowych cudeniek do ust - szminki w kredce. Albo kredki w szmince. Jak kto woli.
Do mojej kosmetyczki trafił piękny okaz z firmy Lumene. Nie będę ściemniać i od razu napiszę, że ta gruba kredka przykleiła się do mnie na amen. Ale nie narzekam, bo bardzo się polubiłyśmy.




Dlaczego ją lubię?
Jest bardzo wygodna w użyciu - wykręca się na tej samej zasadzie co zwykłe szminki. Jest zamknięta  w estetycznym, trwałym opakowaniu, które mimo trudnych warunków życia w mojej torebce nie połamało się do dziś. 
Ma lekko transparentny kolor, dzięki czemu aplikacja bez lusterka nie jest tak stresująca jak w przypadku kryjących pomadek.
Ma przyjemną konsystencję, sunie miękko po ustach. Nie podkreśla suchych skórek, co cieszy mnie teraz niezmiernie, gdyż walczę z mrozem i wichrem. Moje usta są jak wióry :(
Niestety nie pachnie, a szkoda - taka by była ładna truskaweczka :)
Ma też lekutką tendencję do zjadania się. Nie zostaje na ustach kilku godzin, ale to nic. Nie znam szminki, której nie muszę poprawiać w ciągu dnia. Poprawiam więc i tę.

Największym minusem jest fakt, że napisy na opakowaniu nie przetrwały. Wytarły się do gołego i nie wiem nawet jakiego odcienia używam. Bywa. Nie muszę wiedzieć wszystkiego. 

Pozdrawiam
Katiuszka<3

piątek, 24 stycznia 2014

Serialowe odkrycie ostatnich dni - ,,Wikingowie"

Kochani!
Jakiś czas temu pojawił się post z moimi ulubionymi serialami - Ulubione seriale
Trochę mroźnych i długich zimowych wieczorów minęło więc czas na uzupełnienie.
Ostatnie dni to czas, który z Sebastianem odliczamy ,,od odcinka do odcinka", czekając, aż będziemy mogli wskoczyć pod kołdrę i zacząć oglądać!

Co nas tak zachwyciło? Wikingowie!
Dlaczego? 
Powodów jest wiele, ale najpierw powiem Wam krótko o czym jest serial.

Przenosimy się w odległe czasy gdy Skandynawię zamieszkiwały dzikie plemiona. Żyły one w przekonaniu, że na zachodzie nie ma nic poza bezkresnym oceanem. Jeden z nich - Ragnar uważa jednak inaczej. Wierzy, że wielka woda ma swój koniec i podróż na zachód może być tą, która odmieni ich los. Jest pewien, że istnieją tam krainy pełne bogactw, które tylko czekają by na nie najechać, złupić, a ludność wymordować lub wziąć w niewolę.
Brzmi strasznie? To dobrze :) Bo tak jest!

Po pierwsze - serial nie jest przesłodzony. nie brakuje krwawych scen walki, brutalnych praw i obyczajów. Ale jest też miejsce na miłość, przyjaźń i wielką chęć przygody!

Po drugie - fantastyczne widoki! Miejsce gdzie żyją główni bohaterowie zapiera dech w piersiach! Nawet dlatego warto włączyć choć jeden odcinek.

Po trzecie - świetna obsada. Aktorzy idealnie dobrani do granych przez siebie bohaterów.

Po czwarte - nie ,,przemielona" tematyka. W serialach i filmach wciąż pojawiają się rycerze, królowie i piękne damy. Wikingów poznałam dopiero tu.

Obejrzyjcie zwiastun i zdecydujcie sami. Ja polecam!



I coś tak ode mnie :) Dziewczyny, jeśli lubicie mężczyzn z krwi i kości, to Ragnar na pewno będzie w Waszym typie :) Ja się jaram :)

Pozdrawiam!
Katiuszka <3


czwartek, 23 stycznia 2014

Dlaczego moje ciało cierpi zimą i jak sobie z tym radzę

Kochani!
Zima to trudny okres dla kierowców i kaczek w parku. My, szarzy obywatele, również cierpimy! I to bynajmniej dlatego, że zimno na przystanku, a autobus się spóźnia.
Podczas minusowych temperatur (w Olsztynie termometr wskazuje właśnie -18 stopni Celcjusza!) cierpi nasze ciało i to dosłownie!
W tym poście wymieniłam (pół żartem pół serio) powody, przez które nie lubię zimy. Tylko, że tak na poważnie, to wcale nie jest mi do śmiechu. A już na pewno nie mojej skórze i włosom.



Zima to dla nich szkoła przetrwania. Jakie są moje problemy i jak z nimi walczę? O tym niżej :)


Skóra i jej zmagania z zimą

Suche powietrze i gorące kaloryfery

To jeden z powodów przez, które zimą moja skóra jest sucha jak wiór, łuszczy się i swędzi. Aby temu zapobiec używam przede wszystkim maseł do ciała, ponieważ mają bogatszą i bardziej natłuszczającą formułę. Staram się wmasowywać je w ciało dwa razy dziennie. Walczę również ,,od zewnątrz". Powiesiłam na kaloryferach pojemniki na wodę, dzięki którym powietrze w mieszkaniu jest bardziej wilgotne.

Pokusa gorących pryszniców

Zima to czas, w którym bardziej niż zwykle kusi nas baardzo gorący prysznic. Gdy zmarznę na przystanku jedyne o czym myślę, to to, że po przyjściu do domu wskoczę pod strumień gorącej wody. I mówiąc gorącej mam na myśli niemal ukrop (serio, Sebastian kiedyś się poparzył wchodząc pod prysznic po mnie i nie zauważając, że gałka jest przekręcona ,,ku czerwieni" :P - kocham gorącą wodę ). Niestety, to zabójstwo dla mojej suchej skóry. Gorąca woda dodatkowo ją wysusza. 
Jedyną radą jest oparcie się pokusie przekręcenia kurka z czerwoną obwódką do końca. Staram się kąpać w wodzie o temperaturze niższej niż 50 stopni :) i zawsze pamiętam o nawilżaniu!

Ciągła zmiana temperatur

Gdy na zewnątrz jest jak na Alasce, a w pomieszczeniach panuje przyjemne ciepło moja skóra szaleje! Szczególnie na twarzy. Mam cerę naczynkową, a takie zmiany nie są dla niej dobre. Jest wiecznie zaczerwieniona i podrażniona. 
Jak sobie z tym radzę?
Staram się nie wychodzić na zewnątrz gdy na dworze jest mróz taki jak dziś. Czasem się jednak nie da. Stawiam wtedy na tłusty ochronny krem, a także cięższy podkład, który jest dodatkową warstwą ochronną. 

Wiatr i silny mróz

Niszczą wszystko, ale najbardziej dają się we znaki moim ustom. Nie rozstaję się z pomadką ochronną - moją ulubioną jest ta z Nivea. Ale czasem to nie wystarcza. Wtedy sięgam po tę maseczkę:


Jest niezawodna i pyszna :)

A Wy jak radzicie sobie gdy Polska zamienia się w Syberię? :)

Pozdrawiam 
Katiuszka<3

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Jagody w środku zimy, czyli lakier Eveline Mini Max nr 834

Kochani!
Nigdy nie byłam fanką fioletu. Wyjątek stanowi mocny ciemny odcień bakłażana. Lubię go w dodatkach, w kosmetykach, a nawet czasem jako kolor dominujący w stylizacji.
Dlatego gdy w mojej kosmetyczce pojawiła się jesienno-zimowa kolekcja lakierów Eveline, kolory wydały mi się mało zachęcające. Lakiery, muszę przyznać, troszkę zapomniane spoczywały w szufladzie.
Kilka tygodni temu robiąc porządki wygrzebałam te małe urocze buteleczki z czeluści komody i postanowiłam wypróbować.

Pierwsze pociągnięcie pędzelka i musiałam odszczekać wszystko, co do tej pory nagadałam na fiolety!
Odcienie okazały się przecudnie intensywne! Piękne!
Moim ulubieńcem stał się lakier w kolorze dojrzałej jagody




Jak widzicie kolor jest wspaniały!

A jak z właściwościami lakieru?

Zamknięty jest w małej buteleczce, co bardzo mi się podoba. Nie rozumiem idei 15 mililitrowych opakowań lakieru do paznokci. Musiałabym mieć 4 ręce, a co za tym idzie 20 palców u rąk żeby to zużyć zanim zgęstnieje.
Pędzelek jest poręczny, choć mógłby być nieco szerszy. Lakier łatwo się rozprowadza i nie spływa z paznokci. Szybko schnie i ma dość dobre krycie. Dwie standardowe warstwy to gwarancja pięknego odcienia bez smug, prześwitów i zacieków.
Co do trwałości - 4 dni trzymał na pewno. Z topem nawet 6. 
Jeśli w kolekcji na wiosnę ukażą się równie piękne kolory, to już wiem co kupię :)


A Wy jakich lakierów najczęściej używacie?

Pozdrawiam
Katiuszka<3

sobota, 18 stycznia 2014

Książki stycznia, czyli co poczytać wieczorami

Kochani!
W postanowieniach styczniowych chciałam czytać co najmniej cztery książki w miesiącu. Na razie mi się to udaje. Dopiero połowa miesiąca, a ja już wypełniłam postanowienie :) Bardzo się cieszę, że trafiłam na książki na tyle wciągające, że przeczytanie ich zajmowało mi najwyżej dwa wieczory!


Co wpadło w moje ręce?

,,Leon i Luiza",  autor Leon Capus


Historia niebanalnej miłości, która trwała mimo rozłąki i upływu czasu.
Rzecz zaczyna się we  Francji, czasie wybuchu pierwszej wojny światowej.
 Leon zaczyna pracę na kolei w małym miasteczku. poznaje tam Luizę, młodą tajemniczą dziewczynę. Nikt nie wie o niej zbyt dużo - tylko tyle, że jest sierotą i pracuje jako posłaniec w ratuszu. Między młodymi rodzi się uczucie, brutalnie przerwane przez wybuch wojny.
Mijają lata. Oboje układają sobie życie bez siebie. Wszystko zmienia przypadkowe spotkanie w Paryżu. 
Czy Leon porzuci swoją rodzinę, a może stwierdzi, że Luiza nie jest warta poświęceń?
Dowiecie się gdy sięgniecie po książkę :)
A warto! Bo już dawno żadna historia miłosna nie trzymała mnie w takim napięciu!


,,Gierki", autor: Ignacio Martinez de Pison

To pierwsza książka tego autora, jaką przeczytałam. Ale spodobała mi się na tyle, że masz ochotę sięgnąć po więcej.
Opowiada historię trzech sióstr, które po śmierci ojca - żywiciela rodziny, muszą zająć się sobą i lekko nieogarniętą życiowo mamą. 
Bardzo spodobał mi się sposób narracji. Każdy rozdział opowiada inna siostra, dzięki czemu poznajemy tę samą opowieść z trzech różnych punktów widzenia. Widzimy jak kobiety różnie postrzegają sytuacje w jakiej się znalazły, jakie mają przed sobą tajemnice i jak różne rozwiązania przychodzą im do głowy.
Najstarsza Maria szuka pracy i stara się utrzymać siebie i rodzinę. Paloma - wolny duch szuka odskoczni w ramionach mężczyzn, nie boi się też odejść z domu. Carlota uważa, że spełnienim jej marzeń będzie małżeństwo.
Historia sióstr nie pozwoliła mi się oderwać przez długie godziny!
Świetnie napisana, niebanalna opowieść o dojrzewaniu i szukaniu własnych ścieżek!
Polecam!



,,Plac Komsomolski" - Martin Cruz Smith

Kryminał w fantastycznym wydaniu!
Historia dzieje się we współczesnej Moskwie - dokładnie w okolicach Placu Komsomolskiego, inaczej zwanego Trzema Dworcami.
W ten niezwykle niebezpieczny rejon trafia Maja - młodociana prostytutka, która wraz z trzytygodniową córeczką ucieka z domu publicznego. Niestety, nie znajduje tu szczęścia. Ktoś porywa jej dziecko, a na dodatek ścigają ją wysłani przez właściciela burdelu mordercy.
Tymczasem w równoległym czasie śledczy Arkadij Renko stara się rozwiązać zagadkowe morderstwa młodych tancerek. W Moskwie grasuje seryjny morderca, a przełożeni Renki, z niewiadomych przyczyn chcą zatuszować sprawę.
W odpowiednim momencie wątki łączą się,, ukazując czytelnikowi zaskakujące rozwiązanie spraw.
Jeden z lepszych kryminałów jakie czytałam! Czasem na prawdę się bałam i miałam gęsią skórkę :)

,,Rzymska przygoda" - Nicky Pellegrino

Rzym lat 50. - cudowna architektura, piękna pogoda, przepyszna kuchnia!
W tym otoczeniu poznajemy rodzinę głównej bohaterki. Serafina i jej dwie siostry żyją z matką w małym mieszkanku na Zatybrzu. Matka dziewczyn pracuje jako prostytutka, co daje rodzinie płynność finansową i zapewnia stabilność codzienności. Sytuacja ta jest jednak przedstawiona w taki sposób, że mamy wrażenie, że sytuacja odpowiada bohaterkom, a na pewno nie jest dla nich powodem do wstydu.
Wszystkie kobiety są wielkimi fankami Hollywood i muzyki. Na wieść, że do Rzymu przyjeżdża z rodziną sławny tenor - Mario Lanza, dziewczęta odczuwają wielką radość. Ich marzeniem jest poznanie go.
W wyniku niezwykłego splotu zdarzeń Serafina dostaje pracę jako osobista asystentka żony śpiewaka.
Dzięki temu jej życie ulega całkowitej zmianie. Poznaje od kulis życie w luksusie, odkrywa, że sławy to ludzie tacy sami jak ona. W willi, w której mieszka poznaje także miłość swojego życia.
Ciepła historia o dorastaniu, przemianie, podejmowaniu trudnych wyborów.
Polecam na spokojny wieczór, do ciepłej herbaty i kawałka czekolady :)

A Wy jakie książki wybieracie na długie zimowe wieczory?
Pozdrawiam
Katiuszka<3



czwartek, 9 stycznia 2014

Możesz zrobić coś naprawdę dobrego, czyli WOŚP 2014

Kochani!
Już w tę niedzielę 12 stycznia w całej Polsce rozbrzmiewać będzie charakterystyczna melodia, a z telewizora machać nam będzie Pan w żółtej koszulce i czerwonych okularach.
W tym dniu zagra nam bowiem (już po raz 22.) Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy!
Co roku czatuję na wolontariuszy z puszkami, by móc dołożyć parę złotych od siebie.

W tym roku postanowiłam, że oprócz datków w postacie pieniędzy, postaram się przekazać coś dodatkowego.

Dzięki znajomemu zdobyłam piłkę do gry w siatkówkę. Ale nie myślcie, że to zwykła piłka! O nie, nie!
Jest ona podpisana przez Marcina Możdżonka - kapitana polskiej reprezentacji w piłkę siatkową oraz Kasię Gajgał - Anioł - reprezentantkę Polski.



Mam nadzieję, że znajdą się fani siatkówki gotowi wesprzeć WOŚP w zamian za taki skarb :)

W niedzielę oczywiście wybieramy się na Stare Miasto, by pod sceną bawić się razem ze wszystkimi.
O 20.00 poszybuje w górę światełko do nieba, a zaraz potem zagra ENEJ!

Dla fanów olsztyńskich zespołów dodam, że w sobotę 11 stycznia w Hali Urania odbędzie się turniej Stomil Cup, na którym w towarzyskim meczu zmierzą się ekipy z Afromental i Eneja! 


www.wosp.org.pl

Otwórzmy nasze serca i portfele aby wesprzeć dzieci i seniorów!
Na pewno WARTO!

Pozdrawiam
Katiuszka<3

niedziela, 5 stycznia 2014

Sylwestrowa sukienka

Kochani!
Sukienkę sylwestrową kupowałam 30 grudnia. Jak zwykle wszystko było ważniejsze, tylko nie to :)
Bardzo nie chciałam kupować niczego drogiego, dlatego maraton zakupowy zaczęłam od second handów. Jak na złość nie upolowałam nic konkretnego.
 Pomyślałam jednak o Fatałaszku. Jest to sklep, do którego trafiają markowe rzeczy ze starych kolekcji lub lekko uszkodzone. 
Wygrzebałam małą czarną z Top Shopu. 
Do tego założyłam granatowe czółenka z Deichmana, które mają co najmniej 3 lata. Niestety nie miałam już siły szukać jeszcze nowych butów.
Tak więc założyłam na siebie 38 złotych i bawiłam się przednio!
Niestety zdjęcie nie jest najlepszej jakości, ale nikt nie miał głowy do pstrykania zdjęć. Impreza była naprawdę wyśmienita!




Z tyłu prezentowała się tak


Jak Wam się podoba moja kreacja? :)

Pozdrawiam!
Katiuszka <3

sobota, 4 stycznia 2014

Zimowe aromaty - olejki eteryczne

Kochani!
Jakiś czas temu nagrałam film o ulubionych zapachach na zimę.


Pokazywałam w nim olejki zapachowe, kadzidełka, susz kwiatowy i inne produkty, które otrzymałam od sklepu Laboratoria zapachu.
Dziś chcę opowiedzieć Wam dokładniej o tym, co najbardziej mi się spodobało i czego używam najczęściej.
Mowa o olejkach eterycznych.


Olejki mają typowo świąteczno-zimowe zapachy. Pachną świerkiem, pierniczkami, a zagadkowa ,,Pierwsza gwiazdka" to zapach pieczonego ciasta! 
Wszystkie zapachy są bardzo intensywne, ale nie duszące. Nie bolała mnie od nich głowa, co często zdarza się np. przy kadzidełkach. W powietrzu wyczuwa się delikatny aromat, a nie ,,ciężkość".
Dodatkowo olejek świerkowy jest w 100& naturalny. Świetnie działał przy katarze! Miałam wrażenie, że łatwiej mi się oddychało gdy w pokoju unosił się zapach lasu :)
Olejki są bardzo wydajne. Aby zapach wypełnił całe pomieszczenie wystarcza dosłownie kilka kropli olejku. 
Zapach olejków jest dużo lżejszy niż zapach świec, który często mnie po prostu drażnił. Z olejkami tak nie jest. Aromat nie ,,wgryza się w nos", czego bardzo nie lubię, ale delikatnie ,,otula pokój".
Mam w planach kupić kilka zapachów charakterystycznych dla różnych pór roku. Myślę, że olejki na stałe zagoszczą w moim domu.


A jakie są Wasze ulubione zapachy?
Jaką ,,formę aromatów" lubicie najbardziej? Olejki, świece, a może woski?


Pozdrawiam
Katiuszka <3

piątek, 3 stycznia 2014

W tym roku będę...czyli lista postanowień

Kochani!
Przyznam, że nigdy do tej pory nie tworzyłam list planów i postanowień noworocznych. Sama nie wiem dlaczego. Może po to aby nie mieć sobie nic do zarzucenia, a może dlatego, że wiele rzeczy wychodziło spontanicznie, bez planów i kosztorysów.

 źródło


W tym roku zamierzam żyć zgodnie z planem!

Ale nie napiszę tu, że chciałabym wygrać milion w totka i zostać Miss Universe - nie mam szczęścia do liczb, a misskom sięgam ledwo do łokcia :)

Moim planem jest...planowanie!

Chcę tworzyć listy co miesiąc. Cele na kolejne dni, a nie odległe w czasie tak bardzo, że zwyczajnie o nich zapomnę!

Jakie mam więc cele na styczeń?

  • Nadal ćwiczę regularnie - zapisuję się na siłownię
  • Dodaję dwie co najmniej  dwa posty tygodniowo na blogu i jeden film na kanale
  • Odkładam pierwszą pulę pieniędzy na wakacje w ciepłym kraju
  • Nie kupuję nowych kosmetyków (oprócz odżywki do włosów bo mi się skończyła)
  • Czytam jedną książkę tygodniowo
  • Piję regularnie wodę (chociaż tego nie lubię!)

Jak widać zaczynam od razu z grubej rury :)
Mam nadzieję, że gdy napiszę taki post w lutym, nie będę musiała zasłaniać policzków czerwonych ze wstydu :)

A Wy jakie macie noworoczne postanowienia?

Pozdrawiam
Katiuszka<3

czwartek, 2 stycznia 2014

Czas na podsumowanie

Kochani!
Nowy Rok nie zaczął się dla mnie szczęśliwie, bo dopadła mnie paskudna grypa żołądkowa :/
Na szczęście już jest trochę lepiej. Mam nadzieję, że powiedzenie, że jaki Nowy Rok taki cały rok się nie sprawdzi, bo maiłabym bardzo ciężko :P

Rozmyślałam nad minionymi dwunastoma miesiącami i stwierdzam, że nie były złe. Choć oczywiście nie obyło się bez mniejszych i większych porażek, to jednak myślę, że skończyłam na plusie.

Po pierwsze założyłam bloga. Stał się on uzupełnieniem kanału na YT i miejscem moich przemyśleń (my name is Sokrates hehe). Lubię pisać i nie żałuję tej decyzji. 

Po drugie mój kanał obchodził pierwsze urodziny, a ostatnio odnotował widza nr 2000, co sprawiło mi ogromną radość! W czerwcu pyknął 1000, w grudniu 2000! SUPER!

Po trzecie zagrałam w reklamie! Możecie ją zobaczyć TU. Było to niesamowite doświadczeni, dzięki któremu stwierdziłam, że gwiazdy mają super życie. Skoro ja - nieznana amatorka z reklamy miałam panią, która mnie przykrywała kocykiem i podawała kawę, to na co może liczyć Angelina Jolie? :D

Po czwarte - znalazłam stałą pracę, którą lubię. Choć zabiera mi dużo czasu i nie pozwala na urlop latem :/ Ale przeżyję :P 

A porażki? Już zapomniałam. Podniosłam się z kolan, nakleiłam plastry i biegnę do przodu! Planów ma dużo, czasu trochę mniej. Ale obiecuję, że z postanowień ( o których będzie kolejny post) rozliczę się lepiej niż zrobiłaby to nasza główna księgowa. 

A jak Wam minął ten rok? Plus czy minus na koniec?

DUŻO MIŁOŚCI NA NOWY ROK!


Pozdrawiam
Katiuszka <3